Część 3: Pies, robot, naukowiec i policjantka – technologiczna rewolucja rodem ze Skierniewic
W poprzednich częściach poznaliśmy historię rodzeństwa ze Skierniewic, które połączyło swoje siły, by stworzyć przełomowy system do mapowania terenu. Dziś pytamy o to, jak ta technologia może zmienić działanie policji i służb ratowniczych w praktyce – od poszukiwań zaginionych osób po neutralizację zagrożeń.
Jak Twoim zdaniem, Januszu, te technologie mogą realnie wesprzeć działania policji?
Janusz Będkowski: Tak naprawdę wszędzie tam, gdzie obecne technologie są niewystarczające, nasz system może być przełomem. Dziś służby korzystają z dronów – to standard. Ale są sytuacje, w których dron nie wystarczy – np. trzeba wejść do budynku, gdzie jest ciemno, ciasno, lub występują zagrożenia chemiczne czy biologiczne. W takich przypadkach pies służbowy czy też robot z naszą technologią może wejść, zebrać dane i wrócić, a my w kilka minut mamy kompletną, trójwymiarową mapę. Co więcej, pies może wykrywać zapachy – czego żaden robot nie zrobi. Połączenie psa i drona w jednym zespole to nowy poziom działań – coś, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia.
Jakie jeszcze możliwości daje Wasz system?
Janusz Będkowski: Najważniejsze jest to, że działa niezależnie od warunków – dzień, noc, pomieszczenie, piwnica, teren otwarty – mapa 3D będzie zawsze tak samo czytelna. Dziś dane z psa trafiają do nas po jego powrocie, ale technicznie możliwe jest strumieniowe przesyłanie obrazu na żywo. To kwestia rozwoju wersji „na zamówienie”. Poza tym cena naszego systemu jest już porównywalna z ceną dobrego smartfona, a nie dużej aparatury – to oznacza, że możemy masowo wyposażać psy służbowe w te urządzenia.
Jakie to daje korzyści służbom?
Janusz Będkowski: Wyobraźmy sobie, że każdy przewodnik psa służbowego ma takie urządzenie. Po każdej akcji ma gotowy raport z cyfrowym odwzorowaniem terenu, z pełną trajektorią i nagraniem z kamery oraz detalicznym zobrazowaniem otoczenia w postaci mapy trójwymiarowej. Nie trzeba niczego przepisywać ręcznie, ryzykować niedokładnych notatek. To ogromna oszczędność czasu, a jednocześnie precyzyjna dokumentacja, którą można przekazać innym służbom – czy to ratownikom, czy technikom kryminalistycznym.
I co ważne – to nie musi być tylko na psie. System można nosić na ramieniu, zamontować na kasku albo np. na dronie – w zależności od potrzeby.
Czy Wasza technologia znajduje już jakieś zastosowanie?
Janusz Będkowski: Tak, mamy już 5 działających systemów – w Rumunii, Chorwacji i Polsce. Służą m.in. do mapowania jaskiń, gdzie wcześniej ze względu na koszt i warunki było to praktycznie niemożliwe. W Polsce nasz system uratował historyczny cmentarz – wykorzystaliśmy go do zeskanowania pustki górniczej pod ziemią. Dzięki temu dokładnie wyliczono ilość materiału potrzebnego do zabezpieczenia terenu. To pokazuje, że technologia nie tylko działa, ale już służy ludziom. Możemy pochwalić się, że już ponad 100 systemów (w wersji podstawowej bez modyfikacji na psa służbowego) zostało dostarczonych do użytkownków polskich, jak i zagrnicznych (Austria, Włochy, Niemcy, Rumunia, Chorwacja, Hiszpania oraz Wielka Brytania).
A czy w przyszłości możliwa jest współpraca psów prawdziwych z robotami?
Janusz Będkowski: Jak najbardziej! To świetne pytanie. Pies może np. otworzyć drzwi robotowi, a robot może nieść dodatkowy sprzęt komunikacyjny czy sensory. Prawdziwy pies jest szybszy i ma instynkt, ale robot jest stabilny i bardziej „posłuszny” – razem mogą uzupełniać się idealnie.
A jak wygląda Wasza współpraca w praktyce? Czy planujecie ją kontynuować?
Edyta Mądrzycka: Zdecydowanie tak! Już teraz rozmawiamy o stworzeniu manuskryptu albo nawet książki, która łączyłaby temat treningu psów służbowych z nowoczesnymi technologiami. To wciąż nisza, ale coraz więcej osób się tym interesuje – a my mamy już konkretne dowody, że to działa i ma sens.
Ile lat zajęło dojście do tego etapu?
Janusz Będkowski: Technologią zajmuję się już 20 lat. Pierwsze prototypy ważyły ponad 100 kg – niemożliwe do zamontowania na psie. Pomysł na zminiaturyzowanie pojawił się 10 lat temu, ale przełom nastąpił dopiero 2 lata temu, gdy pojawiły się ultralekkie lasery.
Dziś urządzenie waży poniżej 2 kg, działa bez GNSS i daje dokładność do 2 metrów po przebiegnięciu 2 kilometrów – to coś, czego nie oferują żadne inne znane rozwiązania.
Czyli jesteście już na etapie wdrażania?
Janusz Będkowski: Tak, i mamy bardzo dobre doświadczenia ze współpracy z policją. Przykład? Już 20 lat temu stworzyłem system do treningu robotów EOD (neutralizacja ładunków) – był używany w szkole w Legionowie. Dziś dalej współpracujemy – chcemy, żeby pieniądze podatników były inwestowane w rzeczy, które naprawdę służą społeczeństwu.
Jutro już ostatnia, czwarta część rozmowy z rodzeństwem ze Skierniewic, epilog, który będziecie mogli przeczytać nosi nazwę "Przewodniczka, pasja i przyszłość służbowych psów – historia Edyty Mądrzyckiej"
młodszy aspirant Aneta Placek