Informacje

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Nie zatrzymał się do kontroli, bo był poszukiwany

W ręce policjantów wpadł 34-latek, który na terenie Wolborza nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Okazało się, że mężczyzna był nietrzeźwy, poszukiwany i złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Trafił już do aresztu śledczego.

4 czerwca 2022 roku tuż przed północą patrol piotrkowskiej drogówki zamierzał skontrolować opla jadącego ulicą Warszawską w Wolborzu. Niestety kierowca osobówki zlekceważył sygnał do zatrzymania się. Przyspieszył i kontynuował jazdę w kierunku Chorzęcina. Policjanci ruszyli za nim w pościg, informując o sytuacji dyżurnego. Po kilku kilometrach kierowca porzucił pojazd i pieszo uciekł do pobliskiego lasu. W pozostawionym na jezdni oplu siedziało trzech pasażerów. Na początku dwóch z nich twierdziło że kierowcę samochodu poznali przed chwilą, gdy po zakończonym festynie Dni Wolborza zaproponował im podwiezienie. Mężczyźni zmieniali wersję wydarzeń. Funkcjonariusze szybko ustalili rysopis i dane kierowcy. Policyjne systemy wskazały, że 34-letni mieszkaniec powiatu tomaszowskiego był poszukiwany do odbycia kary więzienia. Oficer dyżurujący na stanowisku kierowania wysłał na miejsce patrole, które rozpoczęły poszukiwania mężczyzny. Mundurowi sprawdzali dukty leśne, przyległe drogi i ulice w Chorzęcinie. Skoordynowane przez dyżurnego działania policjantów z kilku pionów, doprowadziły wolborski patrol do jednego z domów na terenie powiatu tomaszowskiego, w którym ukrył się poszukiwany mężczyzna. Tam został zatrzymany. Policjanci zbadali stan trzeźwości 34-latka i okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna odpowie za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości oraz niezatrzymanie się do kontroli drogowej. Za te przestępstwa grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. 34-latek trafił do Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie odbywa już karę pozbawienia wolności za wcześniejsze przestępstwa.

Dagmara Mościńska

 

Powrót na górę strony